English version below
PL:
Z dziennika Marleny z zadupia:
Spóźniasz się na autobus, cieszysz się, że udało ci się zdążyć na następny lecz radość jest przedwczesna gdyż spędzasz w tym autobusie 20 minut (normalnie zajmuje to 5 minut) tylko po to by połowę drogi przejść pieszo, brak chodnika i sypiący śnieg nie ułatwiają sprawy. Kiedy w końcu udaje ci się dojść na pętlę tramwajową spędzasz tam kolejne 30 minut w ciągu których decydujesz się na powrót do domu. Telefon do taty i sprawa załatwiona. Po 15 minutach tata dzwoni, musisz znowu połowę drogi przejść pieszo gdyż korek nie ma końca. Jedyne co podnosi cię na duchu to widok ludzi w samochodach którzy zazdroszczą ci bo poruszasz się szybciej niż oni. W butach masz pełno śniegu, zapomniałaś rękawiczek. W końcu udaje ci się dostać do samochodu taty. Jesteś w domu. Myślisz sobie: Jutro znów to samo.
EN:
From a journal of Marlena from backwoods:
You are late for a bus, then you are happy you didn't miss the next one, but your joy is too early as you have to spend 20 minutes in that bus (it usually takes 5 minutes) only to walk half of the way on foot, lack of sidewalk and falling snow don't make things easier. When finally you are at tram stop you spend there another 30 minutes during which you decide to go back home. Quick phone to your dad and it's settled. After 15 minutes your dad calls, you have to walk again half of the distance because the traffic jam seems to have no end. The only thing that lifts your spirit are the people in the cars who envy you the speed. You have lots of snow in your shoes and you forgot to take your gloves. At last you get to your dad's car. You are at home. You think: Tomorrow it will be the same.
2 comments:
Excellent blog post! Very evocative. I could imagine myself there. My feet are cold now!
Thank you Tina! I hope you didn't get too cold!
Post a Comment